wtorek, 2 listopada 2010

Wiara i niewiara jako wybór

Czy wiara w bogów jest przywilejem? Osoby wierzące często z pogardą myślą o ateistach - "jacy oni są obrzydliwi w swoim zepsuciu". Tymczasem myślę, że wierzenie w coś nie jest stwierdzeniem "wierzę w boga", ale wewnętrznym przekonaniem o jego istnieniu. Osoby niewierzące, które przyznają się do tego, nie robią tego na złość komuś - religii, bogu, rodzinie, partnerowi życiowemu - ale po prostu przyznają się do faktu. Jest to również aktem odwagi. Ma on przynajmniej dwa etapy: 1. przyznanie się przed samym sobą; 2. przyznanie się osobom trzecim. Nie jest tak, że ateiści robią na złość światu nie wierząc w bogów/boga, po prostu nie widzą ich obecności. Być może jest to skutek tego, że nie szukali, a może tego, że wiedzą nic o nich, a może tego, że nie uznają ich istnienia za prawdziwe, co może być owocem poszukiwań lub badań. Często osoby religijne w rozmowach z niewierzącymi mówią "Dlaczego nie wierzysz? Trzeba w coś wierzyć". Nie mówię tutaj o działaniach misyjnych - to jest trochę inna sytuacja. W Polsce jednak, gdzie wiara katolicka jest powszechna religia ta jest dobrze znana i myślę, że przejaw ateizmu w tym kraju jest wynikiem wyboru, a nie niewiedzy. Muszę powiedzieć, że w moim przypadku było własnie tak, że zacząłem samemu studiować Biblię - najpierw Nowy Testament (głównie życie Jezusa), później Stary. Dotarło do mnie po tej lekturze i badaniu historii Biblii, że dogmat o nieomylności i boskości Pisma Świętego legł w gruzach. Księga wielokrotnie tłumaczona z jednego języka na kolejny język nie mogła zachować swojej postaci. Od razu przed moimi oczami maluje się obraz recytujących słowa Biblii w kościołach wiernych, wierzących w ich świętość. Jestem przekonany, że większość nawet nie zastanawiała się nad tym, że są to słowa przetłumaczone z tłumaczenia tłumaczenia, itd. Jestem przekonany, że większość wiernych nie zastanawiała się nad tym i nie wie, że Nowy Testament został wybrany przez ludzi z kilkudziesięciu dostępnych ówcześnie ewengelii. Biblia jako podstawa wiary katolickiej nie jest w ogóle znana.

3 komentarze:

  1. Mi wczoraj na lekcji religii zdarzyła się pewna rzecz. Ksiądz oddawał sprawdziany i dodał, że mamy pisać tak jak jest w podręczniku, a nie tak jak uważamy i oczywiście ciągle zachęcają nas do używania szarych komórek... Tak, niby mamy odkrywać świat ale najlepiej "wykuć" wiarę.
    A wszystkie próby rozmowy o ateizmie i pochodzeniu z użyciem rożnych dowodów kończy się nie zaprzeczanym: "Bóg jest, bo tak mówi Pismo Święte."
    Moja koleżanka na każde pytanie o ateistów odpowiada, że są źli, ogólnie skończą w piekle i nie mają celów w życiu. (Nie ujawniam się jeszcze dla wszystkich.) Oczywiście trzeba chodzić do kościoła, bo rodzice jej kazują.
    Czy to w ogóle ma sens? Jest wielce święta, bo chodzi do kościoła, do spowiedzi, a potem niektórych poniża, kpi itp. Na temat tej wiary w ogóle nic się nie dowiaduje. I ja się pytam czy to ma być sensem tej wiary? Latanie do kościoła, posty ale tez wpływanie negatywnie na psychikę innych i to Ci zapewni "wieczne życie". Nie jest to jeden przypadek. Czy to jest tak, że ta religia opiera się na strachu? Wyjaśni mi to ktoś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko religia chrześcijańska opiera się na strachu. W każdej religii jest jakaś groźba - najczęściej pojawia piekło. Ludzie są religijni, bo albo nie potrafią sami odróżniać dobro od zła, albo boją się o swój los po śmierci. Jednak nikt nie wie, co po niej jest. Ludzie wierzący niestety bardzo często są hipokrytami. Wiara w bóstwa to wiara w coś nie poznawalne, nienamacalne, nie do udowodnienia. Sęk w tym, że i wierzący i niewierzący uważają, że mają rację. Ale nie wiń rodziców, bo oni po prostu chcą abyś podobała/podobała się ich bogowi. Pamiętaj, że wiary w coś nie można wmówić, to się czuje lub nie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wg mnie przywilejem jest zarówno, jak i niewiara, zależy to bowiem od danego człowieka...

    OdpowiedzUsuń