niedziela, 20 września 2009

Wierzący a ateiści

Ludzie są ludźmi. Jak są fanatyczni wierni, tak też są fanatyczni ateiści. Należy do tematu podchodzić zawsze rozważnie. Nie można przesadzać, bo jest to delikatny i za razem trudny temat. Wierzący nie powinni zakładać, że byie ateistą oznacza zapatrzeniem w świat nauki. Po prostu ateiści nie wierzą w jedyną najwyższą istotę, która nikomu nie podlega a rządzi światem. To co bardzo często podkreślam: bycie dobrym człowiekiem i dobro nie jest w żaden sposób uzależnione od bycia wierzącym człowiekiem. Żadna religia nie ma wyłączności na dobro. Maluje mi się w oczach stereotypowa osoba która kojarzy osobę niewierzącą z uosobieniem zła. Nie, to nie jest tak. Religia nie ma wyłączności na zasady moralne. Można to tak ubrać w słowa, że religia wykorzystuje istotę dobra na swój użytek. Utarło to się w ludzkich umysłach dlatego, że dzisiejszy człowiek zapomina o życiu duchowym, a jedyną styczność z tym światem ma tylko w kościele. To jest niestety pesymistyczna wizja, ale aktualna. Kościół stał się monopolistą na życie duchowe, co niesteyty idzie w parze z brakiem duchowego rozwoju poza życiem religijnym.

Nauka Kościoła Rzymsko-katolickiego mówi, że tylko ten kto uwierzy może wejść do Królestwa Niebieskiego. Także warunkiem niezbędnym jest chrzest. "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" To są słowa Jezusa (Mk 16,16) Wątpiący może założyć, że bezpieczniej jest uwierzyć i mieć gwarancję, że pójdzie do Nieba, natomiast jeżeli nie ma Boga to nic nie traci. Czy to spodobałoby się Bogu? Pomijam w tym momencie fakt sposóbu w jaki Bóg miałby podejmować decyzję, kto zasługuje na Niebo a kto nie. Jednak co bardziej się spodoba Bogu: bezmyślne posłuszeństwo czy dociekanie prawdy? Czy nie dlatego dał nam zmysły, abyśmy nimi poznawali świat? Czy nie po to dał nam dar wątpienia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz